Ile razy to pytanie szumiało Ci w głowie? Czy to już moment, kiedy warto uciekać, naprawiać, a może to losowi dać podjąć decyzję? Czy są może jakieś ogólnie spisane warunki, które musi spełniać toksyczne miejsce? Czy miejsce, w którym jestem, ludzie, którymi się otaczam są toksyczne, a może tylko mi się wydaje?
Moje doświadczenia z toksycznym miejscem
Zacznę od sytuacji osobistej, bo to ona zachęciła mnie do napisania tego felietonu. Zaczęłam jeździć konno w pewnej stajni. Dygresja: czy środowisko jeździeckie ma jakiś niespisany cel życiowy, aby być najbardziej toksycznym miejscem? Bo od niektórych historii, które słyszałam, aż włos mi się na głowie jeży. Została mi ona polecona przez bliską osobę, zatem zbudowałam w sobie poczucie, że to najlepszy możliwy wybór.
Pierwsza ściana to kontakt z osobą odpowiedzialną za grafik. Nie było „dzień dobry”, a nawet odpowiedzi na moje pytania dotyczące jazd. Było jedynie gburowate i apodyktyczne rozkazanie mi kontaktu przez wiadomość sms. Grafik z kolei musiałam sobie sprawdzić sama. Ale ok, po tygodniu udało mi się dotrzeć na umówioną jazdę i byłam zachwycona. Zachwycona głównie instruktorką, która niezwykle delikatnie i z ogromną wyrozumiałością podeszła do mnie i z cierpliwością tłumaczyła meandry jeździectwa. Niestety, osobą kontaktową nadal była Pani od grafiku i każde jej „witam” na początku otrzymywanych wiadomości sms przyprawiało mnie o zawrót głowy (zwrot „witam” ze staropolszczyzny oznacza wyższość nadawcy nad odbiorcą i jest to forma po prostu nieodpowiednia). Ale zostawmy już to „witam”.
Wiadomości, które otrzymywałam, były chaotyczne i niemiłe, ale mówię sobie – no dobrze, nie widziałam nigdy kobiety na oczy, jest tylko jakąś małą częścią mojej fantastycznej przygody z jeździectwem, zatem zostawiam to poza sobą, załatwiam, co mam z nią załatwić, czyli umówić się na jazdy i dogadać szczegóły. Nie wszystkich musimy lubić ani nie wszyscy muszą lubić nas. Bardzo chciałam zaakceptować tę sprawę i nie zaprzątać sobie głowy naprawdę tak niewielką częścią tej przygody.
Wszystko zaczęło się komplikować, gdy pojawiły się moje pierwsze wątpliwości co do dobrego traktowania koni i pracowników. To są granice, których nie przekraczam. Jako klientka wyczułam napiętą atmosferę na zajęciach (pomiędzy pracownikami), a tak nie powinno być. Instruktorce również opadł entuzjazm i coś zaczęło nie grać. Intuicyjnie wiedziałam już, że to koniec naszej wspólnej historii. Blokowałam tę wiedzę, jak tylko mogłam, ale intuicja okazała się mądrzejsza.
Na domiar wszystkiego te emocje ze stajni przenosiłam na moje życie codzienne. Zatruwałam swoje godziny myślami na temat tego, co mogę zrobić, aby w stajni pracowało się lepiej i jak mogę zadbać o konie. Przestałam się skupiać na swoim rozwoju jeździeckim, czerpaniu przyjemności z całego doświadczenia, a zaczęłam na tym, żeby moja instruktorka była szczęśliwsza i spokojniejsza. Wyobrażałam sobie, jak ciężko tam ma i próbowałam ją ratować. Z analizy transakcyjnej wiemy, jak to się kończy. Potem okazało się, że Pani od grafiku była również przełożoną i nadawała taki ton całemu miejscu.
I już wiedziałam: to czas szukać nowej stajni.
To wszystko trwało dłuższy czas. Zastanawiałam się wielokrotnie, czy nie przesadzam, czy nie jest to klasyczny układ w stajniach (nie znam tego środowiska, zatem nie mam pojęcia, jak to ma funkcjonować). Ale potem zdałam sobie sprawę, że nie chcę dla siebie tego, co tam zastaję. Nie chcę żyć w takiej rzeczywistości, bo to nie jest spójne ze mną i z moimi wartościami.
No dobra, koniec z tą prywatą, przejdźmy do konkretów.
Trudność definicji „toksyczne”
Zacznijmy od tego, że słowo „toksyczne” jest trudne.
Trudne, bo był taki moment, że już absolutnie wszystko było toksyczne i waga tego słowa zupełnie przestała mieć znaczenie dla wielu osób. Jednak wierzę, że masz swoją własną definicję toksyczności, więc na jej podstawie podejdziesz do poniższego tekstu. Miejsce rozumiem jako nasze otoczenie, a także ludzi, którzy je tworzą, oraz atmosferę, która tam panuje. Rozbijemy to wkrótce na czynniki pierwsze, więc zapraszam do wspólnego odkrywania tajników toksyczności.
Pewnie teraz w Twojej głowie pojawiają się pytania:
- Skąd mam wiedzieć, że to jest naprawdę toksyczne miejsce, a nie, że sobie to wymyślam?
- Może to ja mam problem ze wszystkimi?
- Jak odróżnić, czy problem leży we mnie, czy w otoczeniu?
Czy każdą szczyptę toksyczności należy za wszelką cenę wyplenić?
Żyjemy w świecie, w którym wszystko trzeba ulepszać. Absolutnie wszystko. Mamy osiągać coraz więcej. Na domiar wszystkiego przy tym wszystko wokół ma być doskonałe i bez skazy. Musimy doczyszczać blat i kuchenkę. Ciągle poprawiamy nasze włosy, szybkość i skuteczność kariery, partnera, dzieci i samych siebie najbardziej.
To poszukiwanie każdej małej skazy męczy. I tak zmęczeni tym ciągłym poprawianiem, ukrywaniem swoich niedociągnięć, ledwo funkcjonujemy. Żyjemy w paradoksie, bo pomimo ciągłej pracy nad udoskonalaniem wszystkiego, mamy do czynienia z największą ilością toksyczności i niewyjaśnionych problemów.
Ciężko nam zaakceptować tę toksyczność i jakiekolwiek braki – braki oczywiście zdefiniowane przez zupełnie inne osoby niż my sami – wymagają należytej uwagi i koniecznej interwencji. Braków być nie może i kropka.
Ma być idealnie albo wcale.
Paradoksalnie częściej wychodzi to wcale.
W pułapce iluzji: jak odróżnić zewnętrzną toksyczność od wewnętrznego krytyka?
Pomimo że warto zająć się tematem wszechobecnej toksyczności i zrozumieć, że nie zawsze wszystko musi być idealne, dzisiaj skupimy się na granicach. Nie musimy wszyscy wyglądać jak z magazynu modowego, nieskazitelni i doskonali.
Kiedy ta toksyczność przestaje być akceptowalna i jak wyłapać sygnały warto zwrócić uwagę?
To nie jest też tak, że to zawsze czynnik zewnętrzny jest toksyczny. Od razu przychodzi mi na myśl obraz kobiety, która ma ogromny problem z pracą, ale jedynym wspólnym mianownikiem tych prac jest ona sama. Jednakże wybiera ciągle postawę roszczeniową, wybiera narzekanie na wszystkich dookoła, nie zważając na swoje mankamenty w zupełności.
Ale nie o tym dzisiaj. Dzisiaj o tym nieco z drugiej strony. Ze strony, kiedy szukamy ciągle problemu w sobie, kiedy to już po raz setny usłyszałyśmy o tym, że to w nas tkwi wina, ale czujemy ścisk w gardle. Kiedy to już coś wokoło przestaje być ok.
Jak rozpoznać toksyczne miejsce pracy? 10 oznak toksyczności.
Wiem, że bardzo dobrze odnajdujemy się w uproszczeniach i dwukolorowym postrzeganiu wielu tematów, ale chcę podkreślić, że poniższe wskaźniki są jedynie drogowskazami i na pewno nie wyczerpują tematu w stu procentach. Naprawdę chciałabym, aby to było takie proste, ale nie jest, bo jest indywidualne, zależne od wielu czynników. Prosto czasami się nie da, choć wiele osób próbuje to wszystko sprowadzić do bardzo prostego przekazu, ale miejmy z tyłu głowy, że nie ma jednoznacznych odpowiedzi na wiele pytań. Za to możemy temat rozdzielać na mniejsze elementy, poznawać siebie i znać te wieloskładnikowe odpowiedzi coraz lepiej.
1. Chroniczny stres i objawy wypalenia
Chroniczny stres oraz objawy wypalenia takie jak wyczerpanie emocjonalne, cynizm i obniżona efektywność mogą być silnym sygnałem toksyczności w miejscu pracy. Możesz czuć przytłoczenie i niechęć do podjęcia działania.
2. Brak wsparcia społecznego i emocjonalnego
W toksycznym środowisku brakuje wsparcia społecznego i emocjonalnego, co jest związane z negatywnymi skutkami dla zdrowia psychicznego. Może towarzyszyć Ci wręcz uczucie osamotnienia i braku wsparcia.
3. Manipulacja
Osiągnięcie celu za wszelką cenę, manipulowanie ludźmi bez zważania na ich potrzeby i uczucia, to typowe zachowanie w toksycznym środowisku. Możesz mieć wrażenie, że jesteś wykorzystywana, co rodzi irytację oraz poczucie bezsilności.
4. Niejasne oczekiwania
Brak jasności co do oczekiwań i pomieszanie ról mogą prowadzić do frustracji i stresu. W toksycznym miejscu bardzo często nie ma miejsca na klarowność, co sprawia, że trudno jest Ci spełnić oczekiwane standardy.
5. Brak jasności w komunikacji
Niejasna i chaotyczna komunikacja często wskazuje na problemy w organizacji i może przyczyniać się do toksycznej atmosfery. Jeśli ciężko będzie Ci zrozumieć, co w ogóle od Ciebie oczekują inni, możesz czuć się zdezorientowana.
6. Nadmierna kontrola i brak autonomii
W toksycznym środowisku bardzo często nie ma zaufania, a każde Twoje działanie jest monitorowane. Możesz czuć, że nie masz swobody w samodzielnym działaniu ani podejmowaniu żadnych decyzji.
7. Brak empatii
Niezauważanie, nieuznawanie i niedocenianie drugiej osoby to przejaw uprzedmiotowienia, typowego dla toksycznych środowisk.
8. Krytykowanie i obwinianie innych
W toksycznych miejscach odpowiedzialność za niepowodzenia przerzucana jest na innych, co prowadzi do konfliktów i stresu w grupie. Jeśli masz wrażenie, że Twoje uczucia czy potrzeby, o których komunikujesz, nie są respektowane, to wyraźny sygnał alarmowy.
9. Wykorzystywanie
Wykorzystywanie innych dla osiągnięcia własnych benefitów bez zwracania uwagi na potrzeby innych nie jest ok. Możesz czuć, że Twoje zdolności są niedoceniane i nie otrzymujesz adekwatnego uznania za wykonaną pracę.
10. Wykazywanie się nieuczciwością
Aprobata nieuczciwych zachowań i działań, naruszenie moralnych zasad czy wręcz przepisów prawa to sygnał ostrzegawczy. Możesz czuć, że Twoje wartości i granice są przekraczane.
Zaufaj swojej intuicji – Klucz do zdrowego otoczenia
Wskaźniki mamy za sobą, ale pamiętaj, że najważniejsze jest to, co czujesz. Czucie to wspaniały drogowskaz, a tak często nie wiemy w ogóle czy ufać naszej intuicji. Podważamy samych siebie i nie ufamy osobie, z którą spędzamy najwięcej czasu – sobie.
Niezmiennie mocno zachęcam do indywidualnej pracy rozwojowej i badania swoich indywidualnych drogowskazów. Poznawanie samego siebie to najlepsza droga do poznawania odpowiedzi na pytania dotyczące toksyczności i poszukiwania swoich granic. Granic tego, na ile decyduję się non stop ulepszać i dążyć do perfekcji, a na ile i w jakim wydaniu toksyczność postanawiam zaakceptować. Kluczowym aspektem są tutaj świadome decyzje z poziomu dojrzałości emocjonalnej.
I dobiegamy ku końcowi tego artykułu. Trudnego, bo dotykającego wielu ważnych tematów. Mam ogromną nadzieję, że poszerzył Twoją perspektywę i pobudził do poszukiwania odpowiedzi.
Jeśli chcesz być na bieżąco z artykułami i poradami na temat rozwoju, samopoznania, asertywności i zmian, zapisz się na mój newsletter, aby otrzymywać regularne wskazówki, aktualizacje, inspiracje i dodatkowe treści prosto do swojej skrzynki!
Newsletter